Thursday 28 August 2014

W 21 dni dookoła świata - Los Angeles.



                                                           Los Angeles

Lot do Los Angeles stal sie najdluzszym dniem w moim zyciu z prostej przyczyny , lecac zgodnie z ruchem obrotowym ziemi oraz mijajac strefy czasowe, zyskujemy na czasie do 12 godzin. Wygladalo to tak : z domu wyszedlem o godzinie 10:00 rano , potem szybki pociag z York do Londynu. Wylot z London Heatrow byl o godzinie 16:00 po poludniu , potem 11 godzin lotu w dzien i Ladowanie w “miescie aniolow” o godzinie 19:00 . Czyli moj dzien trwal 24 godziny plus 11 godzn lotu co daje nam 35 godzinny dzien. Przed wsiadnieciem do samolotu trzeba bylo przy odprawie okazac wszystkie dokumenty, wizy i bilety lotnicze . Latac lubie wiec nie moglem sie doczekac az wsiade do samolotu i wtopie sie w fotel i pograze sie w blogim nic nie robieniu na parenascie godzin. W czasie tak dlugich lotow przewaznie sledze trase lotu, na przemian ogladam filmy, slucham muzyki – wazne dla mnie sa dobre sluchawki ktore pozwalaja odciac sie akustycznie od zewnetrznego swiata wnetrza samolotu, zdarza mi sie czasem mocnego drinka wypic co pozwala mi szybciej zasnac nawet na pare godzin. W trakcie lotu mozna bylo podziwiac zimny i osniezony lad Grenlandii, co mnie zreszta troche zdziwilo, ale prady powietrzne “jetstrim” wymuszaja na pilotach taka trase. Dalej bylo mozna zobaczyc rozlegle kanadyjskie rowniny z tysiacami jezior, potem zaczely sie pojawiac osniezone szczyty, mozna tez bylo zobaczyc z gory Las Vegas. Na dlugo przed ladowaniem pojawily sie w dole swiatla podmiejskich domkow. Po wyladowaniu dluga kolejka do odprawy paszportowej kilka pytan o celu podrozy i juz na zewnatrz Los Angeles. Pierwsze wrazenie – Chaos! Ciezko bylo znalesc jasny opis przystankow autobusowych, nie ma tez mozliwosci bezposredniego przejazdu do glownych dzielnic LA ja k na przyklad Beverly Hills , gdzie mialem hotel zarezerwowany. Wifii and smartfon sprawdza sie w takich sytuacjach bezblednie.
Wyszlo ze moge jechac taksowka za okolo 80 dolarow , lub przejsc jakis kilometr do odpowiedniego przystanku autobusowego. Zawsze wybieram tansze opcje, wiec pojechalem autobusem za pare dolarow, do Santa Monica potem jedna przesiadka. Po jakiejs poltora godzinnej nocnej jezdzie po miescie dotarlem do przyjemnego hotelu na Beverly Hills.

Mialem trzy dni na zwiedzanie, wiec wszystko musialem skrzetnie zaplanowac . Zawsze planuje zwiedzanie przegladajac zdjecia i filmy na google, robiac notatki co chcialbym zobaczyc od najbardziej ciekawych do mniej ciekawych. Moj plan obejmowal atrakcje :
  1. Sightseeing Bus – objechanie wszystkich 3 linii
  2. Hollywod blvd
  3. Santa Monica
  4. Walk of Fame
  5. Universal Studios
  6. California Science Center
  7. Beverly Hills – Rodeo Drive
  8. Walt Disney Concert Hall
  9. Griffith Observatory
  10. Downtown
  11. Venice Beach
  12. Malibu
  13. Disneyland
Pierwszy dzien to dlugi spacer z Beverly Hills do Hollywood. Wzdlusz szerokich ulic, palmowych alei z typowymi amerykanskimi domami i villami, doszedlem do Hollywod Boulevard. To najbardziej znana i oblegana przez turystow ulica-atrakcja . Chodnik z gwiazdami, w ktore wtopione byly nazwiska slawnych aktorow i artystow, zaprowadzil mnie pod Dolby Theatre - miejsce gdzie wreczane sa co roku Oscary.
 Z tad autobusem turystycznym - Sightseeing calodzienna jazda po najciekawszych miejscach Los Angeles.
Pogoda w Californi przewaznie jest sloneczna i bezchmurna wiec mozna delektowac sie jazda na gornym poziomie oddychajac swiezym powietrzem. Warto uzyc sluchawek podczas jazdy autobusem. Tu niemalze kazdy budynek, kazda ulica byla uzyta jako scenografia do jakiegos filmu. Samo miasto jest ciekawe. Nowoczesna architektura poprzecinana szerokimi ulicami, wszechobecne strzeliste palmy, starsza czesc miasta zdominowana przez urocze budynki w stylu art deko. Kolejny dzien to spacer przez Rodeo Drive , potem autobusem do wybrzeza na dlugi spacer po dzielnicy Venice i plazy Santa Monica.
 Plaze byly puste, zato molo tetnilo zyciem. Zanim sie spostrzeglem juz zmierzchalo. Ostatni dzien okazal sie chyba najciekawszy. Zwiedzilem Science Centre gdzie mozna podziwiac i dotknac wahadlowca kosmicznego.

 Potem wyprawa do obserwatorium astronomicznego Griffith . Mily dlugi spacer na wzgorze , gdzie znajduje sie obserwatorium , zapewni piekne widoki na miasto , wzgorza oraz wielki napis Hollywod – wizytowka miasta.Z tamtad metrem do Universal Studios , ktore naprawde robi ogromne wrazenie, zarowno park rozrywki jak i City Walk. Po zachodzie slonca , powrot do hotelu. Przemieszczanie sie srodkami publicznego transportu pozwala poznac ciekawe lub mniej ciekawe postacie niczym z amerykanskich filmow. Nieodlacznym elementem amerykanskich miast sa bezdomni i lekko szurnieci, gadajacy do siebie, ludzie. Podczas jazdy metrem, jakas kobieta wrzeszczala na mnie w niboglosy – dlaczego filmuje ludzi w metrze? Poprostu zignorowalem ja, przeciez ludzie sa filmowani 24 godziny na dobe przez kamery cctv. Pozatym to naprawde mile miasto, a po powrocie ogladajac jakis holywoodzki film czesto rozpoznajemy plenery, w ktorych juz bylismy, oczywiscie jezeli byl krecony w LA.

Nastepnego dnia o poranku wylot z LAX do Papeete. Dzien po moim wylocie , jak sie dowiedzialem z wiadomosci , byla strzelanina na tym samym lotnisku ,z ktorego lecialem. Jakis desperat wyciagnol karabin maszynowy i zaczal strzelac. Samo lotnisko bylo bardzo przyjemne i bardzo nowoczesne. Bez problemu przebilem sie przez odprawe i wsiadlem do samolotu Air Tahiti Nui dazacego do Papeete, stolicy Polinezji Francuzkiej.

No comments:

Post a Comment